16 kwietnia 2025

BEDNARSKIE DRZEWKO W KORCZAKOWSKIM LESIE

We wtorek 15 kwietnia br. odwiedziliśmy teren obozu zagłady w Treblince – miejsce, gdzie 80 lat temu zamordowanych zostało 900 tysięcy osób, przede wszystkim europejscy Żydzi (w tym mieszkańcy Getta Warszawskiego), ale też Romowie i Sinti. Była to wizyta trudna, ale wartościowa i skłaniająca do głębokich refleksji.
Po dojechaniu pociągiem do Małkini, wsiedliśmy w busa i udaliśmy się do miejsca pamięci. Od chwili przekroczenia bram obozu atmosfera w grupie wyraźnie się zmieniła: rozmowy przycichły, a powaga miejsca dotarła do wszystkich. Udaliśmy się do budynku muzealnego, gdzie dowiedzieliśmy się więcej o Januszu Korczaku, czyli Henryku Goldszmicie, jego twórczości oraz jego współpracownikach i dzieciach pod ich opieką.
Następnie pani przewodnik opowiedziała nam o historii obozu zagłady. Pod pewnymi względami, była to najcięższa część naszej wyprawy – słuchając czułem rodzaj bezsilności. Bardzo poruszający był film o obozowym psie Barrym. Nie będę streszczał fabuły, polecam udać się na miejsce i go obejrzeć.
Opuszczając budynek muzeum, udaliśmy się Czarną Drogą do Mauzoleum. Było to intensywne przeżycie. Z jednej strony wiosenny las i słoneczna pogoda pachniały życiem, z drugiej, staliśmy na miejscu mordu blisko miliona mężczyzn, kobiet i dzieci. “Las” kamieni pamięci również skłaniał do refleksji, a w szczególności głaz poświęcony Korczakowi i jego Dzieciom. Jedyny imienny, ufundowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Opuściwszy mauzoleum, udaliśmy się do naszego faktycznego celu – Lasu Pamięci Korczaka. Wspólnymi siłami zasadziliśmy nasz 77. klon, dołączając do 76 innych szkół i organizacji, które upamiętniły Korczaka przed nami. Po kilku godzinach, w których dominowała opowieść o śmierci, był to symboliczny gest życia w stronę wszystkich ofiar obozu, powiedzenie “Pamiętamy o Was”. Nasze nadszarpnięte wizytą samopoczucie podniosło się po tym akcie i drogę powrotną spędziliśmy może nie radośni, ale na pewno z podniesionymi głowami. Pamięć o Korczaku ma się w Bednarskiej dobrze i niech następne wizyty tylko ją wzmacniają.

Miron